to w zasadzie bajka. Tak nie pomyliliśmy się.
Chłopiec z koroną, a w zasadzie powinniśmy napisać, strój reklamowy w postaci króla, to z jednej strony tajemnica. A z drugiej, no właśnie, całkiem oczywisty obraz tak zwanych naszych czasów. Gdy walka lub „walka” z dawnymi czasy, historią, tradycją niejednokrotnie sprawiają, iż rzeczy, słowa, wizerunki, zjawiska. Przedstawiane są w całkowicie innym kontekście, niż ten dotychczas dobrze znany i przyjmowany.
I w ten oto sposób, z premedytacją ominęliśmy, jakże wydaje się całkowicie uzasadnione stwierdzenie, że
prezentowany dziś kostium dla dzieci król. A może nawet kostium króla dla mężczyzn, to postać z bajki pod tytułem Król Maciuś Pierwszy.
Ale jako wieloletni projektant i realizator, czyli producent kostiumów reklamowych. Przez którego pracownię projektową, na przestrzeni niemal 30 lat, przewinęło się tysiące projektów graficznych (fakt, w większości niezrealizowanych). Nabyliśmy zaiste wiele przydatnych umiejętności, w tym taką, by spełniać oczekiwania naszych Klientów. I tworzyć w granicach naszych niemałych umiejętności i doświadczenia maskotki, będące odzwierciedleniem otrzymanego przez nas pierwowzoru graficznego.
Dlatego, gdy do naszej firmy dotarł rysunek z jednoznacznie brzmiącą informacją - król Maciuś. A przedmiotem i
poczuliśmy się nieco dyskomfortowo. I to nie z powodu domniemanych praw autorskich do wizerunku? No właśnie, czyjego? Skoro konfrontacja naszej wiedzy i pamięci z lat dzieciństwa wskazywała, iż chłopiec z rycin w książce, z pewnością nie wyglądał identycznie, jak ów król. Ba, nawet podobnie do, nie ukrywamy tego absolutnie, niezwykle atrakcyjnej stylistycznie wizji, dzięki której powinien powstać kostium król dla chłopca. A nawet kostium król biało-niebieski dla chłopca. Jeśli przez chłopaka rozumiemy dorosłego i zaangażowanego animatora. Nawet dziewczynę.
Ponieważ akurat ten
Nawet w takiej postaci jak kostium reklamowy król Maciuś. Nie mogąc opędzić się przed myślami z dawnych lat, zaczęliśmy drążyć temat.
I rychło cała królewska tajemnica straciła nimb niesamowitości lub alzheimerowatości. I zrozumieliśmy, że o „wszystkim” decyduje takie czy inne wydawnictwo. A wizerunek, o którym można powiedzieć, że to jest ten jedyny, „prawdziwy” model, na którego podstawie może powstać „oryginalny” strój król Maciuś. Po prostu nie istnieje. I takie będą, gdzieś tam w otchłaniach Internetu spotykane jego wizje, na które wydanie książki i którego ilustratora trafi projektant. Podpisujący swe dzieło, jako stroje król lub kostium król Maciuś.
I aż strach sobie wyobrażać „zobaczenie” wydania komiksu o Smoku Wawelskim Kornela Makuszyńskiego, którego ilustracje nie będą autorstwa Mariana Walentynowicza. Brrrrrrrrrr.