Tym razem zaprojektowane i wykonane w naszej firmie
przyłączyły się, a może i niejako wpisały się, miejmy nadzieję, że w zauważalny sposób, w akcję rozwoju lubelskiego sportu zainicjowaną wspólnie przez
Wydział Sportu i Turystyki Urzędu Miasta w Lublinie
oraz
Fundację Rozwoju Sportu w Lublinie.
Ze swego wieloletniego doświadczenia wiemy (jako przedstawiciele tej części segmentu branży reklamowej, która przez wyszukiwarki internetowe określana jest jako
lub
czy też najtrafniej i konkretnie
że wybór postaci, które realizujemy jako oficjalne maskotki firm, instytucji, klubów, czy miast w formie określanej powszechnie, jako
nie jest wcale łatwy, czasami również kontrowersyjny (zwłaszcza, gdy porównuje się nasze produkty z ofertami firm reklamujących się jako
czy też
lub
a bywa i tak, że to my, za sprawą naszego bogatego portfolio sugerujemy lub stajemy się inspiracją do podjęcia ostatecznej decyzji.
W przypadku naszego obecnego zlecenia, od początku wiedzieliśmy, że był to w pełni przemyślany krok, wszak wykonane przez nas
jako
stroje reklamowe Koziołki
nawiązują wprost do lubelskiego herbu, stając się jednocześnie wymarzoną wprost kanwą do przytoczenia legendy związanej z okolicznościami jego powstania.
A było to tak. Dawno, dawno temu, gdy w powszechnie używanym języku nie występowało jeszcze pojęcie stroje reklamowe, a Kraków z Lublinem nie łączyła jeszcze autostrada (a tak na marginesie, nie łączy nawet dziś), ambitni, pracowici i zapobiegliwi mieszkańcy postanowili uzyskać dla swego grodu, prawa miejskie wówczas, gdy zajęty rozwiązywaniem problemów z mieszczaństwem krakowskim i sandomierskim książę Władysław Łokietek zabiegał o pozyskanie jak największej liczby stronników. W tej sytuacji reprezentatywna delegacja obywateli Lublina udała się na Wawelskie Wzgórze, opowiadając w trakcie oficjalnej audiencji nie tylko o swych aspiracjach i planach rozwoju miejscowości, prosząc jednocześnie o lokację miasta, ale i wspominając incydent z czasów, gdy Lublin był oblegany w trakcie jednego z tatarskich najazdów i w jednym z okolicznych wąwozów przetrwała ten okres grupa dzieci wykarmiona mlekiem przez przebywającą z nimi kozę. Zainteresowany relacjami swych gości, książę nadał prawa miejskie Lublinowi, jednocześnie sugerując by w jego herbie znajdowała się koza i winnica, jako symbol zasobności miasta. Ponieważ delegacja miała ograniczone fundusze, zamiast uznanego mistrza pędzla i palety, do wykonana dzieła pozyskano zupełnie przypadkową osobę, której dzieło delegaci oglądali dopiero w drodze powrotnej do Lublina. I jakież było ich zaskoczenie i rozczarowanie, gdy zamiast sympatycznej kózki i pięknej winnicy, ujrzeli wiekowego capa zajadającego winogrona.
Ponieważ my, jako
(ach, te współczesne neologizmy) od pewnego czasu zanim zaczniemy realizować, czy to
czy też
zawsze przesyłamy naszym Klientom wizualizację ich przyszłego wyglądu, taka sytuacja jak przed wiekami nigdy się nie może wydarzyć, a nasi niezwykle zadowoleni Klienci zawsze otrzymują to, co było przedmiotem ich marzeń i oczekiwań, nawet, ten czasami dyskusyjny aspekt,
Co oczywiście można zweryfikować nie tylko na naszej firmowej stronie internetowej, ale i firmowanych przez nas profilach w takich mediach społecznościowych, jak: Google+, Twitter oraz Facebook, a także firmowym kanale filmowym na You Tube.